„Klasa średnia świętości” – to wyrażenie, które znajdujemy w kolejnym dokumencie papieża Franciszka: „Gaudete et exultate. O powołaniu do świętości w świecie współczesnym”. Papież przypomina, że świętość to nie tylko beatyfikowani i kanonizowani. Wskazuje na „świętych z sąsiedztwa”, kobiety i mężczyzn, którzy trudzą się każdego dnia, by zarobić na chleb i wychować dzieci. Nie dokonują spektakularnych dzieł, ale są odblaskiem obecności Boga w świecie. Można by powiedzieć, że tak jak od klasy średniej zależy dobrobyt społeczeństw, tak samo od niej zależy poziom świętości w Kościele.
Franciszek podkreśla, że w drodze do świętości trzeba szukać równowagi pomiędzy akcją i kontemplacją. Z jednej strony nie wolno ulegać pełnemu osobistych ambicji aktywizmowi, a z drugiej nie należy szukać wygodnickiego „pokoju wewnętrznego”, który miałby być oznaką zjednoczenia z Bogiem. Niekiedy myślimy, że dążenie do świętości stoi w opozycji do zwyczajnego bycia człowiekiem. Dlatego papież przekonuje nas: „Świętość nie czyni cię mniej ludzkim, ponieważ jest spotkaniem Twojej słabości z siłą łaski” (nr 34). „Nie bój się świętości. Nie odbierze ci ona sił, życia ani radości” (nr 32).
W adhortacji wskazani są „dwaj subtelni nieprzyjaciele świętości”: gnostycyzm i pelagianizm. Hasła obecne od dawna w nauczaniu Franciszka. Współczesny gnostycyzm to wiara subiektywna, zamknięta we własnych ideach i doświadczeniach (zob. nr 36). Natomiast współczesny pelagianizm to postawa tych, którzy – jak stwierdza papież – „w ostateczności liczą tylko na własne siły i stawiają siebie wyżej od innych, ponieważ zachowują określone normy albo ponieważ są niewzruszenie wierni pewnemu katolickiemu stylowi czasów minionych” (nr 49). Zastanawiam się, gdzie konkretnie widzi Franciszek gnostycyzm i pelagianizm. W części zatytułowanej „Nowi pelagianie” papież pisze o „obsesji na punkcie prawa, (…) ostentacyjnej trosce o liturgię, o doktrynę i prestiż Kościoła” (nr 57). Tymczasem „prawdę, która otrzymujemy od Pana, możemy pojąć – czytamy w adhortacji – jedynie w sposób bardzo niedoskonały” (nr 43).
Mam nadzieję, że tego rodzaju retoryka nie zostanie wykorzystana jako „młot” na tych, którzy po prostu chcą być wierni prawdzie Ewangelii i Tradycji Kościoła, i w których niektóre „nowości” budzą niepokój oraz uzasadnione pytania.
Papież wskazuje, że synonimem słowa „święty” jest słowo „błogosławiony”. Stąd jakby fotografią postawy świętości są ewangeliczne błogosławieństwa. Franciszek proponuje nam w adhortacji refleksję na temat ośmiu błogosławieństw, po czym skupia się na 25. rozdziale Ewangelii Mateusza, który jest swoistym rozwinięciem błogosławieństwa dotyczącego miłosiernych: „Byłem głodny, a daliście mi jeść; byłem spragniony, a daliście mi pić…”. W tym kontekście mowa jest o ideologiach, które „prowadzą nas do popełniania dwóch szkodliwych błędów” (nr 100). Pierwszy błąd polega na oddzieleniu zaangażowania na rzecz potrzebujących od osobistej relacji z Jezusem. Wtedy chrześcijaństwo niewiele różni się od działalności organizacji międzynarodowych. Drugi błąd to skupienie się na wyimaginowanej jedności z Bogiem przy jednoczesnej podejrzliwości wobec wszelkiej działalności społecznej jako czegoś „zsekularyzowanego”, „komunistycznego”.
W punkcie IV Franciszek wskazuje na pewne cechy świętości w świecie współczesnym: cierpliwość i łagodność, radość i poczucie humoru, śmiałość i zapał, życie we wspólnocie i w nieustannej modlitwie. Niekiedy święty kojarzy nam się z kimś poważnym, by nie powiedzieć ponurym, wyczulonym na wszelkiego rodzaju słabości. Tymczasem Biblia wiele mówi o radości. Bycie chrześcijaninem – podkreśla papież – jest „radością w Duchu Świętym” (zob. nr 122).
W ostatnim, V punkcie czytamy, że „życie chrześcijańskie jest ciągłą walką” (nr 158). Potrzeba nam zatem czujności i ciągłego rozeznawania. W tym kontekście Franciszek wskazuje na diabła. „Nie myślmy – podkreśla – jakoby był to jakiś mit, wyobrażenie, symbol, postać czy pojęcie. To oszustwo, które prowadzi nas do osłabienia czujności” (nr 161).
Mamy więc – patrząc na Maryję jako wzór – rozeznawać, co pochodzi od Ducha Świętego, a co od ducha tego świata lub z ducha diabła (zob. nr 166).