19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kardynał Pell - męczennik oszczerstw

Ocena: 4.68001
1606

Kardynała Pella spotkałem przypadkiem kilka miesięcy temu w jakiejś rzymskiej restauracji. Ukłoniłem się, chcąc okazać mu swój szacunek, więcej: podziw dla jego postawy. Odpowiedział skinieniem głowy i uśmiechem. Nie wyglądał na człowieka fizycznie schorowanego. Zdziwiła mnie zatem trochę informacja, że zmarł w Rzymie 10 stycznia. Miał 81 lat.

Światowe media rozprawiały o kard. Pellu, kiedy został oskarżony o molestowanie nieletnich, a potem skazany przez australijski sąd na sześć lat więzienia. Znacznie mniej rozprawiano, kiedy Sąd Najwyższy Australii jednogłośnie uznał całkowitą bezpodstawność postawionych mu zarzutów. A byłoby o czym mówić. Wszak sprawa kard. Pella mogłaby się stać książkowym przykładem tego, jak dzisiaj źli ludzie, oszczercy, niekompetentni lub zideologizowani katofobicznie przedstawiciele prawa, przy zgiełku nieuczciwych mediów, mogą uderzyć w niewinnego człowieka.

Bywa, że dowody wydają się świadczyć niezbicie o winie oskarżonego, a potem się okazuje, że oskarżony jest całkiem niewinny. Ale to nie tego rodzaju przypadek. Tutaj od początku oskarżenie „nie trzymało się kupy”. Było absurdalne. I trudno nie mieć wrażenia, że tylko jakaś ślepa na fakty zajadłość oskarżycieli i sędziów doprowadziła do skazania kardynała. Na szczęście Sąd Najwyższy nie okazał się pozbawiony zdrowego rozsądku i poszanowania dla logiki prawa. Niemniej kard. Pell spędził w celi więziennej ponad 400 dni, i to bez możliwości sprawowania Mszy świętej, jakby odprawienie przez niego Eucharystii mogło stanowić jakiekolwiek niebezpieczeństwo.

Różnie komentowano postawę Stolicy Apostolskiej w całej sprawie. Rzeczywiście, kontrastowała ona z postawą ludzi, którzy z pozycji poszukiwania prawdy od początku otwarcie bronili kardynała. Na przykład Andrew Bolt, dziennikarz Sky News Australia, twierdził: „Nie jestem przyjacielem [kard. Pella], nie jestem także chrześcijaninem. Nie mam interesu w tej sprawie, chodzi po prostu o prawdę i sprawiedliwość. Ten proces był nadużyciem, polowaniem na czarownice”. Z Watykanu natomiast można było usłyszeć zapewnienia o pełnym zaufaniu do australijskiego wymiaru sprawiedliwości. Trzeba jednak zauważyć, że Stolica Apostolska nie mogła pozwolić sobie na takie wypowiedzi, jak dziennikarz Bolt, gdyż w ten sposób naraziłaby się na zarzuty, że próbuje wpływać na niezawisłe sądy, a tym samym pogorszyłaby sytuację oskarżonego kardynała. Poza tym nie wiemy, jakie niejawne kroki podejmował Watykan, aby wspomóc kard. Pella. Jednak po uniewinniającym wyroku Sądu Najwyższego, a jeszcze bardziej po śmierci kardynała, można i trzeba stwierdzić, że jego proces był rażącym nadużyciem, motywowanym prawdopodobnie nienawiścią do katolickiego hierarchy, jeśli nie do całego Kościoła katolickiego.

Kardynał Pell miał w Australii – i nie tylko tam – wielu wrogów, którzy nie podzielali jego nauczania i działania. A był on znaczącym człowiekiem w Kościele australijskim, a potem w Rzymie. W 1987 r. został biskupem pomocniczym w Melbourne, a w 1997 r. – arcybiskupem tejże diecezji. Później zaś arcybiskupem Sydney. W 2003 r. został włączony do kolegium kardynalskiego. Benedykt XVI powierzył mu organizację Światowych Dni Młodzieży w 2008 r. Papież Franciszek mianował go prefektem Sekretariatu ds. Ekonomii, czyli głównym odpowiedzialnym za finanse Watykanu. Na tych wszystkich stanowiskach kard. Pell odznaczał się inteligencją, gorliwością i uczciwością. Sprzeciwiał się reformowaniu Kościoła na liberalno-lewicową modłę. Kładł nacisk na wierność Ewangelii i Tradycji. Ostatnio, oceniając tzw. synod niemiecki, stwierdził, że „niemieccy biurokraci […] obrali zły kierunek. Pogarszają tylko i tak złą już sytuację”. Potrafił konfrontować się ze współczesnymi prądami, nie zawsze przyjaznymi katolicyzmowi. Jednym z przykładów tego pozostanie jego telewizyjna debata z Richardem Dawkinsem, słynnym propagatorem ateizmu. Kardynał rzeczowo, a zarazem błyskotliwie podejmował różne kwestie, pokazując przy okazji, że Dawkins, jak zauważył jeden z komentatorów, jest być może utalentowanym demagogiem, ale słabym filozofem.

Po oczyszczeniu z zarzutów i wyjściu z więzienia kard. Pell opublikował „Dziennik więzienny”. To przekonujące świadectwo chrześcijańskiego konfrontowania się z niesprawiedliwością i cierpieniem. Kardynał stwierdził: „Moja wiara i modlitwa miała wpływ na moje przeżywanie uwięzienia. Często to dziś powtarzam, że mój pobyt w więzieniu był sprawdzianem dla wiary chrześcijańskiej. Jestem tego żywym przykładem, że to, czego uczy Kościół o modlitwie, łasce, cierpieniu, rzeczywiście funkcjonuje. Zwłaszcza fakt, że możemy wykorzystać nasze osobiste cierpienia dla jakiegoś dobra, jednocząc je z męką Chrystusa. O tak, ta świadomość znaczenia naszego cierpienia zmienia wszystko”. Swoje cierpienia kard. Pell ofiarował m.in. za Kościół, „by trwał w wierze i pomyślności, a zwłaszcza za biskupów, o mądrość i odwagę dla nich, jako że to oni muszą wyprowadzić nas z ciemności ku światłu Chrystusa”.

Idziemy nr 04/2023

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie
dkowalczyk@jezuici.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter