29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

JOW-y i co dalej?

Ocena: 0
2254
Sączący się przez całą III RP temat JOW-ów, czyli jednomandatowych okręgów wyborczych, eksplodował z zaskakującą siłą. Dziś debatują o tym wszyscy. Nic dziwnego: stały się one sztandarem politycznego buntu, który wyniósł ruch Pawła Kukiza na sondażowe szczyty. Sztandarem tak atrakcyjnym, że próbował ratować się nim odchodzący prezydent, rozpisując między pierwszą a drugą turą wyborów referendum w tej sprawie. Głosowanie ma się odbyć 6 września.

JOW-y brzmią atrakcyjnie. Dzielimy Polskę na 460 okręgów i każda z tych „ziem” wybiera swojego posła. Teoretyczne skutki wydają się pożądane: każdy wyborca zna swojego posła, czyli poseł musi bardzo uważać, co robi, by nie narazić się swojej społeczności. Nie ma już mowy o ukryciu się na liście partyjnej na dalszym miejscu, za plecami liderów. JOW-y mają więc przepędzić z Sejmu bezbarwnych aparatczyków, ludzi bez charyzmy, bez zdolności budowania oddolnego poparcia.

Ale nie brakuje też zagrożeń. Przede wszystkim, JOW-y przełamią Polskę na pół. Niemal wszyscy posłowie PiS będą reprezentowali dawną Kongresówkę i dawną Galicję. Z kolei niemal wszyscy posłowie PO będą pochodzili z ziem zachodnich, północnych i z Wielkopolski. Posłowie SLD – jeśli znajdą się w Sejmie – będą wybrani na Kujawach lub na terenach zamieszkanych przez mniejszość białoruską. Posłowie PSL będą mogli marzyć o mandacie tylko w niektórych częściach Mazowsza. Rezultat jest łatwy do przewidzenia – po zdobyciu władzy każda z partii będzie prowadziła politykę korzystną przede wszystkim dla „własnego” terytorium. Albo korzystną dla tych okręgów, w których przewaga któregoś z ugrupowań jest niewielka i zwycięstwo/zachowanie mandatu wydaje się realne.

Niebezpieczeństw jest więcej. Jeżeli przyjmiemy system anglosaski, a więc „pierwszy wygrywa”, bez drugiej tury, możliwe okaże się zdobycie większości w Sejmie przy poparciu np. 30 proc. (jeżeli pozostałe głosy rozłożą się równo np. na 4 partie po 15 proc.). Możliwe okaże się zdobycie kilkudziesięciu mandatów przy kilku procentach poparcia (jeżeli będą to głosy skoncentrowane w jednym regionie, co będzie sprzyjało separatyzmom). Możliwe będzie także zdobycie milionów głosów i ani jednego mandatu – jeżeli poparcie będzie rozsmarowane równo w całym kraju, np. na poziomie kilkunastu procent. Bo JOW-y dają stabilność polityczną, ale nie są sprawiedliwe w naszym rozumieniu sprawiedliwości. I możliwe, że „kolejny Kukiz” będzie zdobywał poparcie, nawołując do walki z JOW-ami.

Kukiz to wszystko oczywiście wie. Twierdzi jednak, że chce przede wszystkim doprowadzić do wymiany elit politycznych, a JOW-y są jedynie narzędziem, nie zaś celem samym w sobie. Założenie, że nowa klasa polityczna będzie lepsza od tej dominującej, uważam za naiwne, ale to już inna sprawa. Ważniejsze wydaje się pytanie, czy aby na pewno JOW-y tak wiele zmienią.

Wiele złudzeń na temat tego systemu bierze się z przenoszenia historycznych doświadczeń brytyjskich na grunt Polski. JOW-y rzeczywiście kiedyś tak działały – premiowały indywidualności, bezpośredni kontakt z wyborcami, wymuszały odpowiedzialność. Dziś, w epoce medialnej, to jednak już przeszłość. Wyborcy w Anglii, tak jak wyborcy w Polsce, decydują o tym, na kogo oddać głos, przede wszystkim na podstawie przekazu medialnego. Dla wyniku batalii wyborczej ważniejsza jest telewizyjna debata liderów niż kameralne spotkania kandydatów w okręgach. Ważniejsze są centralnie produkowane spoty niż lokalne ulotki. Dzięki temu również w systemie JOW-ów liderzy partyjni są w stanie wprowadzić do Sejmu ludzi miernych, ale wiernych. Tym bardziej że ów system produkuje sporo miejsc „bezpiecznych” – takich, w których lewicowa podpora pokona prawicowego profesora albo odwrotnie.

Kukiz strzela więc nie tam, gdzie powinien. Ale mimo wszystko, prowadzony przez niego bunt – czy, jak mówią niektórzy, rokosz – budzi pewną sympatię. Może dlatego, że Kukiz jest człowiekiem wrażliwym, artystycznie wręcz wyczulonym na fałsz i kłamstwo. Ma rację Kornel Morawiecki, gdy mówi o jego „gorącej polskiej duszy”. To właśnie autentyzm pozwolił Kukizowi zdobyć tak wiele, bo JOW-y i inne hasła mają drugorzędne znaczenie. Teraz pozostaje tylko czekać na odpowiedź, czy artysta z Opola udźwignie wyzwanie, pomagając zmienić Polskę.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika wSieci

Idziemy nr 27 (510), 5 lipca 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter