19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Festiwal Niezłomnych

Ocena: 3.9
808

Co roku na przełomie września i października do Gdyni zjeżdżają filmowcy. Najpierw ci z tzw. głównego nurtu, na Festiwal Polskich Filmów Fabularnych. Wręczają nagrody, celebrują coraz mniej życzliwe naszej polskiej wspólnocie dzieła i coraz ostrzej atakują siły polityczne, które śmiały bez ich zgody objąć ster polskiego państwa. Później w tych samych murach centrum filmowego, parę kroków od „Błyskawicy” i kawałek od historycznej ulicy Świętojańskiej, pojawia się kolejna impreza – Festiwal Niepokorni Niezłomni Wyklęci. Rzecz niby podobna – też są filmy i nagrody – ale także radykalnie odmienna. Skupiona nie na sobie i nie na twórcach, ale na Polsce i jej dziejach.

Festiwalu NNW nie byłoby, gdyby nie Arkadiusz Gołębiewski, reżyser, producent filmowy, twórca m.in. słynnej „Kwatery Ł”, opowiadającej o poszukiwaniu szczątków naszych bohaterów na Powązkach. To jego niebywałe zaangażowanie i pasja, niespożyte pokłady energii, a nade wszystko umiejętność łączenia różnych środowisk i zarażania ludzi piękną ideą dały festiwalowi życie, a później pozwoliły temu wydarzeniu dojrzeć. Bo wszyscy wiemy, że nie jest problemem coś zacząć, że nie jest sztuką zwołać ludzi raz czy dwa. Sztuką jest budować jakieś dzieło przez lata, a nawet przez dekady. Mimo nieuchronnego zmęczenia, zniechęcenia, przeszkód i kłopotów.

Festiwal NNW wyrastał z tradycji pamięci o Żołnierzach Wyklętych. Przyczynił się do wywołania i wzmocnienia tej wielkiej fali, która przyniosła w Polsce klęskę „pedagogice wstydu” i pośrednio także zmianę polityczną. Dziś jest jednak wydarzeniem międzynarodowym, ewoluującym w stronę europejskiego „festiwalu pamięci”. Od lat na festiwal przybywają Węgrzy, ale bywają na nim także Chorwaci, Rumuni, Czesi. Wszyscy, którzy zmagają się z posttotalitarnymi traumami. W tym roku gość z Zimbabwe zapowiedział zrobienie u siebie podobnej imprezy, która skupi się na opowiadaniu także dramatycznych losów tego afrykańskiego państwa. Czesi już robią podobny festiwal, nie ukrywając, skąd czerpią inspirację. Można się tylko cieszyć, że mamy tak atrakcyjny produkt eksportowy. Cieszyć się i zachęcać innych, by szli tą drogą. Bez oddania sprawiedliwości ofiarom, bez otwartej rozmowy o zbrodniach nie da się wyjść na prostą. Bohaterowie oporu przeciwko komunizmowi w innych krajach często okryci są milczeniem, a u nas pełna sala w Gdyni skanduje na stojąco: „Cześć i chwała bohaterom!”. Tych scen bardzo zazdroszczą nam Węgrzy. Cóż, jeszcze Polska nie zginęła, choć wiemy, jak czarne chmury widać na horyzoncie.

Co ważne, festiwal celebruje także osoby i środowiska, które przyczyniły się do upadku reżimów pośrednio, dając nadzieję, otuchę, wsparcie. W tym roku wyróżniono reprezentację Węgier w piłce wodnej, która w 1956 r. w Melbourne, tuż po zdławieniu powstania węgierskiego, pokonała drużynę ZSRR 4:0, walcząc tak zacięcie, że w basenie pojawiła się krew. Nagrodę o symbolicznej nazwie „Drzwi do wolności” odebrał Attila Vári, szef węgierskiej federacji piłki wodnej, dwukrotny mistrz olimpijski.

Festiwal to także promocje książek. W tym roku na polecenie zasługuje mało znana publikacja Teresy Bochwic, obecnie wiceprzewodniczącej KRRiT, a w PRL działaczki opozycji i bardzo uważnej obserwatorki rzeczywistości. Niewielkie dzieło pt. „Brylant – opowiadania prawdziwe” to zarówno bardzo udane opowiadania literackie, ciekawe notatki biograficzne, opisy metod stosowanych przez SB, jak i niezwykle celne eseje socjologiczno-historyczne. W sumie skuteczna odtrutka na jakąkolwiek nostalgię za komuną; widzimy system okrutny, brutalny, cyniczny, upodlający ludzi w sprawach wielkich i także małych. Obserwujemy heroizm inteligenckiej rodziny, która walczy o wolność. Widzimy ludzi, którzy choć mogli wyjechać, to jednak zostali, bo tu było ich miejsce. Naprawdę warto przeczytać i polecić innym.

Warto też choć raz w życiu spędzić parę dni na festiwalu NNW. To impreza, która dowodzi, że nawet w świecie filmowym i artystycznym, tak mocno zmonopolizowanym przez jedno towarzystwo, można stworzyć coś, co mówi innym językiem, co odwołuje się do naszych wartości. Rzecz więcej niż bezcenna. Bo jeśli mamy choćby dwugłos, to znaczy, że mamy już pluralizm, że wolność trwa.

Idziemy nr 41 (832), 10 października 2021 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter