28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dobra zmiana

Ocena: 0
2575
W warunkach normalnej, uczciwej demokracji, przy choć trochę bezstronnych mediach, przy służbach specjalnych trzymających się z tyłu, Andrzej Duda wygrałby z Bronisławem Komorowskim bardzo wysoko. Pewnie jakoś w relacji 60:40. Ale warunki nie były normalne, a mimo to kandydat opozycji wygrał. Minimalnie, ale jednak. I tym samym zmienił historię. I jednocześnie do historii przeszedł.

Andrzej Duda wygrał, bo wszystkie elementy układanki zagrały na 100 proc. Młody, dynamiczny i optymistyczny kandydat zmierzył się z oderwanym od rzeczywistości, w pewien sposób rozpieszczonym oklaskami i sondażami faworytem. Dobrze dobrany sztab kandydata PiS trzymał się raz obranego kursu, umiał zachować dyskrecję (czyli „nie przeciekał”), nie popełniał większych błędów, choć kilku nie uniknął (stosunkowo słabe przygotowanie do pierwszej debaty w TVP). Kandydat pracował za pięciu (objechał ponad dwieście powiatów, zaczynając rano, a kończąc późnym wieczorem!) i bardzo dużo wymagał od siebie. Przykładem niech będzie rozdawanie kawy warszawiakom w poniedziałek rano, tuż po zakończeniu pierwszej tury. Mógł się pochwalić atrakcyjną medialnie, ale i realnie sympatyczną rodziną.

Co może najważniejsze – w odpowiednim momencie przyszła też społeczna fala domagająca się zmiany, nowego stylu i nowych treści. Fala, na którą kandydat władzy odpowiedział najgorzej jak mógł: arogancją, pychą, protekcjonalizmem. A później, pod koniec, nerwowymi i mało wiarygodnymi ruchami. Nie pomogła nawet histeryczna kampania straszenia opozycją, od lat ostatnie koło ratunkowe władzy. Choć, warto zaznaczyć, byłaby mogła pomóc, gdyby kampania potrwała jeszcze tydzień.

Wielu jeszcze nie wierzy. Rzeczywiście, trudno uwierzyć. Zdarzyło się coś bardzo, bardzo ważnego. Prezydent to uwieńczenie piramidy władzy. Nie rządzi bezpośrednio, ale jego uprawnienia, odpowiednio pielęgnowane, dają duże wpływy w mediach, służbach specjalnych, wojsku, bankowości. A przede wszystkim bez prezydenta rząd może tylko administrować. I co szczególnie istotne: prezydenta wybieramy na pięcioletnią kadencję. Nie można go odwołać z dnia na dzień. Dla opozycji cenny będzie także dostęp głowy państwa do tajnych informacji (czyli przerwanie pełnej kontroli obozu PO nad strukturami władzy) czy też możliwość zaprezentowania Polakom innego języka, nowych pojęć z pozycji osoby o naturalnym autorytecie.

To jest więc poważne stanowisko. Trochę lekceważone za sprawą końcówki prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego, który zderzył się z brutalną ofensywą Platformy, w tym z przemysłem pogardy, podmywającym godnościowe podstawy prezydentury. Co jednak nie powinno się powtórzyć tym razem. Dudę – z racji wizerunku, wieku i naturalnej sympatyczności – trudniej będzie zepchnąć do narożnika. Jest też nadzieja, że kancelaria nowego prezydenta zostanie zorganizowana równie dobrze jak sztab wyborczy. Że nie będzie przecieków, otwartych kłótni, nielojalności współpracowników, czyli tego, co szkodziło śp. Lechowi Kaczyńskiemu.

To była więc ważna bitwa. Trzeba jednak pamiętać, że po zwycięstwie czekają kolejne wyzwania. Teraz obóz władzy będzie bronił stanowisk rządowych z jeszcze większą determinacją. Także z tej przyczyny, że rządził tak, jak gdyby miał rządzić wiecznie. Możemy się spodziewać, że sięgnie po metody w demokracji niedopuszczalne. Nadal ma w ręku niemal wszystkie zasoby: biznes, służby, media. Te ostatnie – choć finalnie przegrały – pokazały w tej kampanii, że są już tylko narzędziem rządzących. Wymagają pilnej naprawy. Tak jak niemal wszystkie dziedziny życia.

W końcu temu, a więc dobrej zmianie, ma służyć ta prezydentura. Bo jest w tym zwycięstwie tryumf Polski patriotycznej, Polski – jak to ładnie nazwał Marek Jurek – chcącej być sobą. Ale to musi być przede wszystkim zwycięstwo dla przyszłości. Mówimy o sprawach całkiem konkretnych: innowacyjności gospodarki, niskich płacach, emigracji i demografii – o tym wszystkim, co rozstrzygnie o losie Polski. Ci, którzy znają Andrzeja Dudę, twierdzą, że nie porzuci on haseł głoszonych na drodze do Pałacu Prezydenckiego. I że mimo wielkiego osobistego sukcesu zachowa pokorę. Bo pycha – jak pokazał Bronisław Komorowski – zawsze prowadzi do klęski.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika wSieci
Idziemy nr 22 (505), 31 maja 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter