20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bojkot?

Ocena: 0
2754
Rozumiem polityków, którzy nie mają ochoty prowadzić debat z Januszem Korwin-Mikkem. O czym rozmawiać z politykiem, który nawet w swym podręczniku brydża o partnerach w grze pisze „wrogowie”, który głosi kult agresji, którego nie stać na najmniejszy odruch zrozumienia wobec jakiegokolwiek oponenta? No, może z wyjątkiem Putina, choć to właściwie zły przykład, bo JKM nie jest ani przeciwnikiem, ani oponentem, ale raczej admiratorem prezydenta Rosji.

Spory z liderem neoprawicy są jałowe, jest więc dość powodów, by nie palić się do prowadzenia z nim – nierealnego – dialogu. Czym innym jest jednak niedążenie do wspólnych występów z JKM, czym innym udział w zorganizowanym bojkocie wspólnie z PO i przy aplauzie liberalnych mediów.

Te same środowiska, które dziś promują bojkot Korwin-Mikkego, wczoraj jeszcze gorszyły się moim apelem o usunięcie Palikota z Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Nie pomagały najbardziej konstytucyjne argumenty, że prezydent ma wyłączne prawo „powoływania i odwoływania członków Rady Bezpieczeństwa Narodowego”, prawo bardziej wyłączne niż powoływanie i odwoływanie ministrów. Udział w RBN jest znakiem aprobaty i zaufania prezydenta; a dziś konkretnie jest znakiem aprobaty i zaufania prezydenta Bronisława Komorowskiego dla działalności i wypowiedzi Janusza Palikota. Piszę o tym, bo apel Prawicy Rzeczypospolitej dotyczył niepowoływania Palikota do Rady Bezpieczeństwa Narodowego, pośrednio odnosił się również do takich instytucji publicznych, jak Prezydium Sejmu, ale o bojkocie medialnym w ogóle nie myślałem – bo do kogo właściwie można by zaadresować taki apel?

W życiu publicznym potrzebna jest zgoda narodowa, gwarantująca podstawową solidarność sił politycznych, identyfikujących się z zasadniczymi wartościami polskiej kultury. Consensus, który – poprzez moralną normę i polityczny zwyczaj – wyklucza promocję ugrupowań, które z pogardą mówią o suwerenności narodowej; które próbują zakwestionować narodowe znaczenie takich wydarzeń jak kanonizacja Jana Pawła II; które szerzą nienawiść polityczną. Być może w świecie „pluralizmu” dobro wspólne stało się pojęciem tak niezrozumiałym, że trudno na nim budować zgodę narodową. Ale zostaje jeszcze sama demokracja. Tymczasem bojkotu Palikota nie ogłoszono nawet po tym, jak ledwie dwa miesiące temu wzywał, by „obciąć głowę” przywódcy opozycji, „kopnąć ją i niech się potoczy”.

Tradycyjny consensus to coś zupełnie innego niż neoconsensus, łączący polityków identyfikujących się z dyspozycjami liberalnych mediów. Tradycyjny consensus zapewniał demokratycznemu państwu zdolność realizacji racji stanu i dobra narodu; im mniejszy był zakres takiego consensusu, tym bardziej słabł wpływ racji stanu i dobra narodu na politykę państwa. Neoconsensus tymczasem stanowi otwarte zagrożenie dla samej wolności – ponieważ z jednej strony może chronić ugrupowania najbardziej skrajne, ale jednocześnie wykluczyć może każdego. Odpowiedzialni politycy powinni pomyśleć trzy razy, zanim zaczną spełniać wymogi tego neo-, a właściwie pseudoconsensusu.

Marek Jurek
Idziemy nr 31 (463), 3 sierpnia 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter