Film „Smoleńsk” nie dostał od Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF) dotacji, a film „Kler” dostał! Dlaczego? Wyjaśnili to eksperci Instytutu. Co do „Smoleńska” stwierdzili, że „scenariusz przedstawia świat czarno-biały, a sama historia rozwija się w sposób bardzo przewidywalny”. Jasne! Film „Kler”, w którym klechy nic nie robią, tylko piją, klną, gonią za kasą i uprawiają seks, także z dziećmi, nie przedstawia świata w czarno-białych kolorach. No i jest zupełnie nieprzewidywalny. Zaskakuje. Skłania do głębokich przemyśleń, jak to zauważył grający biskupa Janusz Gajos. Zasługuje na 3,5 miliona dotacji. Instytucje publiczne powinny finansować odważne dzieła pokazujące realne problemy. A nie jakieś niesłuszne filmy o katastrofie, w której zginęli m.in. prezydent i polscy generałowie, razem 96 osób!
Eksperci oświadczyli, że scenariusz „Smoleńska” to „fabularyzowana publicystyka, która tonie w dialogach i monologach. Przeciwstawne racje nie ścierają się, tylko są ilustrowane kolejnymi tezami. To nie pozwala na rozwój postaci, które są jednowymiarowe”. No cóż! Film „Kler” wydaje się fabularyzacją publicystyki takich czasopism jak „Fakty i Mity” oraz „Nie”. Ale przecież ja nie jestem ekspertem. Z tego zapewne powodu nie potrafię dostrzec, że filmowi zapijaczeni i zdemoralizowani księża to postacie wielowymiarowe, w których sercach i umysłach ścierają się przeciwstawne racje. I że to wszystko zasługuje na milionowe dotacje.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 38 (676), 23 września 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 5 października 2018 r.