27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

"Klątwa" antykościelnej miernoty

Ocena: 3.98
1313

Na widowisko „Klątwa” na motywach dramatu Stanisława Wyspiańskiego do stołecznego Teatru Powszechnego, który nota bene od pewnego czasu postanowił być mekką środowisk LGBT, się nie wybiorę. Wystarczy to, co już wiem, by pozbyć się złudzeń, że mam do czynienia ze sztuką.

Do określenia tegoż spektaklu sztuką brakuje mu i sensownego przesłania, i spełnienia choćby jednej z funkcji sztuki, jakimi są prawda, dobro i piękno. Bo co prawdziwego jest w scenie seksu oralnego z figurą św. Jana Pawła II z przy akompaniamencie papieskiego kazania o przymierzu między człowiekiem a Bogiem z 1991 roku? Co pięknego jest w scenie pocierania przez aktorkę kroczem o krzyż symbolizujący mękę Chrystusa? Co dobrego jest w podcieraniu się flagą Watykanu czy nakładaniu na głowę figury Jana Pawła II pętli szubienicy? Co pięknego i dobrego jest w wykonywaniu w stronę widzów ruchów imitujących kopulację przy jednoczesnym powtarzaniu słowa „Polska”? Czemu służy zainscenizowanie zbiórki pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego oraz ścięcie krzyża piłą mechaniczną? To ma być sztuka?

Omijanie szerokim łukiem fundujących takie widowiska teatrów nie zwalnia jednak od prostych pytań, jak choćby: kto za to płaci, z czyjej kieszeni i czy jest na to zgoda tych, którzy płacą?

Jeśli Teatr Powszechny jest instytucją opłacaną przez samorząd Warszawy, to za to, co się w nim wystawia, płacą ci – w tym ja – którzy w stolicy zostawiają swoje podatki. Mam więc prawo sprzeciwiać się takiej „sztuce” za m.in. moje pieniądze. A to, że zdaniem dyrektora Biura Kultury m.st. Warszawy „Klątwa” to „wspaniałe i ważne przedstawienie” pokazuje tylko, że nasze pieniądze są przez innych wydawane nie na to, czego byśmy oczekiwali.

Ale są też pytania ważniejsze, jak to, o czym „Klątwa” z Teatru Powszechnego i inne tego rodzaju „artystyczne wypowiedzi” świadczą? I trudno oprzeć się konstatacji, że chodzi jedynie o czyjeś wyładowanie – za nasze pieniądze – swojej frustracji, o fobie, miernotę argumentacji i bezradność graniczącą z impotencją artystyczną ich twórców.

Dawniej artysta – pisarz, malarz czy aktor – chcąc wyrazić swój sprzeciw wobec otaczającej go rzeczywistości, tworzył działa wielkie, porywające lub zmuszające do myślenia. Dziś jego manifest to akt oralny dokonany na manekinie św. Jana Pawła II.

Kiedyś artysta zręcznie obśmiewał hipokryzję i punktował błędy władzy – dziś próbuje narzucać widzowi swój irracjonalny lęk przed władzą i „zastanawia się, czy wyzbycie się tego lęku, a nawet samej władzy, znajduje się w zakresie jego możliwości”. I jedyne, do czego uznaje się zdolny, to zbiórka pieniędzy na opłacenie zabójcy władzy.

Wcześniej artysta pokazywał wartość wolności i sens dążenia do niej – dziś jego wolność skarlała do deklaracji, że „będzie usuwać każdą ciążę, bo może”.

W końcu o ile kiedyś stać go było na polemikę z tym, co mu się w Kościele nie podoba, dziś potrafi jedynie profanować krzyż i kombinować, w jak najbardziej prostacki sposób ranić uczucia religijne chrześcijan.

Te wszystkie zmiany – jak prawdziwa klątwa – udowadnia „Klątwa”. I jest to żałosne przyznanie, że jej twórcy nie potrafią inaczej, jak tylko prowokować i bluźnić. To ich język, ich sposób działania. Niczego nie proponują, nie wnoszą do dyskusji, nie promują żadnego dobra. Chodzi tylko o obleśną satysfakcję, że uda się obrzydzić sobie i innym to, co godziwe i dobre. Ale jaka z tego dla kogo korzyść?

Co z tą „Klątwą” mamy począć? Najlepiej chyba zbojkotować lub wygwizdać chałę i iść – jak Dominik Tarczyński z PiS – do prokuratury z wnioskiem, by zajęła się sprawą nawoływania z teatralnej sceny do nienawiści, bezczeszczeniem flagi państwowej i obrazą uczuć religijnych.

Nie warto się zbytnio „Klątwą” ekscytować. Warto za to wyciągać wnioski. Choćby te dwa, że jeśli ktoś jest niezdolny do tworzenia rzeczy wartościowych, a przy tym rozumie termin „sztuka współczesna” jako manifestację własnych zboczeń, to wprawdzie nie można mu zabronić działać, ale nie za publiczne pieniądze i nie w publicznych instytucjach. A drugi wniosek: że nie jest wszystko jedno, komu powierzamy władzę w naszych miastach i gminach. Jeśli dla kogoś prowokacja, skandal i bluźnierstwo to coś "wspaniałego i ważnego", to warto na przyszłość wybierać tych, którzy mają inne upodobania.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter