19 marca
wtorek
Józefa, Bogdana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jak dużo to za dużo?

Ocena: 0
4443
– Z moralnego punktu widzenia, kredyty udzielane w nagłej potrzebie nie powinny być w ogóle oprocentowane – uważa dyrektor Obserwatorium Finansowego w Genewie prof. Paul Dembiński
Z prof. Paulem Dembińskim, dyrektorem Obserwatorium Finansowego w Genewie, rozmawia Monika Odrobińska


Wyszliśmy już z ery materialnego niedostatku, ale w epokę obfitości dóbr weszliśmy ze świadomością walki o przetrwanie. Mamy więc kumulowanie dóbr i konkurowanie o nie. Czy to nieunikniony efekt?


Od gospodarki braku oczekujemy, że go wypełni. Tak było do lat 70. XX w. Od tego czasu od gospodarki coraz bardziej oczekuje się tworzenia miejsc pracy. Po co? Żebyśmy zaistnieli społecznie. Produkujemy więc cokolwiek, byle pracować, nawet jeśli skutkuje to napędzaniem konsumpcjonizmu. Pogoń za dobrami może doprowadzić do zatracenia pomysłu na samego siebie. Ważne są momenty zatrzymania się, autoograniczenia i refleksji. Wiele osób dotyka dziś wypalenie zawodowe. Jak daleko społeczeństwa zajdą w takim stanie?


Rozwijająca się gospodarka – w sensie globalnym – prowadzi do pogłębiającej się asymetrii PKB różnych krajów. Na czym ona polega?


Z jednej strony 40 proc. najbiedniejszej ludności świata produkuje i konsumuje 10 proc. światowego PKB. Z drugiej strony krzywej mamy 10 proc. najbogatszych ludzi świata konsumujących 40 proc. PKB. Dysproporcje są więc rażące. Są też stałe od kilkudziesięciu lat, co pokazuje, że motor obietnic – że dogonimy bogatszą część świata – niedaleko nas zawiózł.

Dysproporcje te – polegające na tym, że produkty i usługi gigantów są kupowane na całym świecie – prowadzą do pobudzenia gospodarek państw eksporterów, a państwa importerzy to tylko rynki zbytu. Kapitał i jego rentowność wpada do kieszeni tego, kto go posiada. To maszynka do powiększania majątku tylko pewnej grupy. Papież Franciszek wyraźnie podkreślił: „teoria skapywania” nie sprawdza się. Mówi ona, że nierówności nie są tak ważne, gdyż jeśli bogaci kupują, to napędzają gospodarkę i przyczyniają się do powstawania i utrzymywania miejsc pracy.


Czy wzrost efektywności – na którą nastawiona jest gospodarka i rynki finansowe – zawsze musi prowadzić do asymetrii?


Taką tezę wygłosił 40 lat temu Arthur Okun. Pisał z myślą o homo oeconomicus, który nie popuści nic z własnej woli. Natomiast dziś musimy sami siebie zapytać: „jak dużo to za dużo?”. To jedyna droga, by pytanie to stało się szersze, wręcz systemowe. W społeczeństwie obfitości dóbr jest ono niewygodne, ale konieczne.

Jakiś czas temu grupa rodzin zdecydowała się na eksperyment życia bez konsumowania, czyli niekupowania niczego poza jedzeniem, przez rok. Jest to znak, że dobrowolne wychodzenie ze spirali konsumpcjonizmu ma coraz więcej adeptów. W ten sposób uwidacznia się nonsens: producenci specjalnie oferują produkty o krótkim terminie użyteczności (buty, które rozpadają się po sezonie, telefon szwankujący po pół roku) – mimo że umieją robić rzeczy trwalsze. Jest tu pole do działania zarówno dla efektów medialnych typu strajk konsumpcyjny, jak i dla związków konsumenckich lub nawet UOKiK. A pracą mediów jest nagłaśnianie.


Spodobało nam się konsumowanie, a w efekcie doprowadziło do życia ponad stan. Czy wydające się nie do uniknięcia nierówne ryzyko kredytodawcy i kredytobiorcy jest moralne?

Rzeczywiście, różnica dotyczy profesjonalistów i mało biegłych użytkowników. Ale spójrzmy na to z innej strony. Rozróżniamy różne typy kredytów. Niektóre służą rozwojowi, ich oprocentowanie ma więc sens, bo kredytodawca uczestniczy w tym tworzeniu. Podobnie ma się rzecz z kredytami hipotecznymi. Kredyty udzielane w nagłej potrzebie z kolei nie powinny – z moralnego punktu widzenia – być w ogóle oprocentowane, jest to wyzysk potrzeby. Natomiast przy kredytach konsumpcyjnych należy znów zapytać: „jak dużo to za dużo?”.

Paradoksalnie, aby hamować kredyty „nad miarę”, oprocentowanie powinno być o wiele wyższe, niż jest. Przedsiębiorcy nie sprawi różnicy, czy zapłaci 3 czy 7 proc., ale przeciętnemu konsumentowi już tak. Hamowałoby to więc zapędy konsumpcyjne. Kiedy takie pomysły się pojawiają, banki są sceptyczne – w obawie przed utratą klientów.


W wydanej właśnie po polsku książce „Kryzys ekonomiczny i kryzys wartości” wspomina pan ideę zrestrukturyzowania długów raz na jakiś czas. Na czym to polega?

Księga Kapłańska mówi, że jeśli dług staje się nie do udźwignięcia, należy go zrestrukturyzować pro publico bono i w imię solidarności.


Nie prowadziłoby to do nadużyć ze strony dłużników?

Data Roku Jubileuszowego – przypadającego raz na 50 lat – była znana. Kilka lat przed nią nikt nie udzielał pożyczek. W ten sposób powtarzał się cykl, narzucający „wyczyszczenie” finansów, by kolejne pokolenia startowały z zerowego pułapu długu. Ta idea była długoterminowa i znana wszystkim. Dziś działamy w wirze krótkoterminowości.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 marca

Wtorek - V Tydzień Wielkiego Postu
Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie,
nieustannie wielbiąc Ciebie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 1, 16. 18-21. 24a
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

Nowenna do św. Rafki

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter