2013-11-06 14:48
Łk 14,25-33
Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
Kto nie nosi swego krzyża idąc za Panem, ten boi się ewentualnego zła, czeka zła i oskarża w sercu swojego Boga.
Nie godzi się na swoje życie, a każde niepowodzenie staje się pożywką karmiącą wewnętrzny bunt.
Taki człowiek zaczął budować na fundamencie wiary, ale nie zdoła skończyć.
Jego bunt wybuchnie jak bomba w jego życiu. Pewien narkoman podejmował terapię w najlepszych placówkach terapeutycznych.
Świeckich i wyznaniowych.
Zawsze jedna wracał do nałogu.
Aż w końcu zrozumiał, że jeśli nie zgodzi się na cierpienie w swoim życiu, nigdy nie zdoła dokończyć dzieła swojej terapii.
Już od kilku lat trwa w abstynencji od narkotyków.
Co oznacza nieść krzyż?
Może podjąć na serio blok porannej modlitwy?
Może zrezygnować z kilku ważnych i przyjemnych rzeczy, żeby zająć się tymi najważniejszymi, choć może mniej przyjemnymi sprawami?
A może wyrzec się wszystkiego i zacząć budować dom na nowo?
Św. Franciszek z Asyżu mówił, gdy było krucho we wspólnocie:
Bracia, zacznijmy na nowo. Zacznijmy jeszcze raz.